Festiwale

fot. Miłosz Kujawiak

Opublikowano w JAZZ FORUM 10-11/2014

JAZZbląg 2014

Andrzej Dorobek


Przy ruchliwej dwupasmowej szosie E7 (S7) od Warszawy do Gdańska, między Ostródą a Elblągiem, widać okazałe tablice anonsujące trzecią już edycję festiwalu Jazzbląg (odbywającą się 17-19 lipca br., Centrum Sztuki Galeria EL). W Krynicy Morskiej, największym kurorcie na nieodległej Mierzei Wiślanej, zwracają uwagę odnośne plakaty. W centrum Elbląga zainstalowano natomiast telebimy z podstawowymi informacjami na temat imprezy, która, jak widać, zdążyła już wrosnąć w krajobraz kulturalny Żuław Wiślanych i zyskać wiarygodność organizacyjną. Czy także artystyczną? Za odpowiedź niechaj posłuży zwięzłe omówienie programu edycji tegorocznej.


Otworzył ją, trochę nietypowo, seans „balladowania po krawędzi szkła” – wedle metaforycznego określenia bohatera pierwszego koncertu, Marka Dyjaka, posiadacza „najbardziej prawdziwego głosu na polskim rynku muzycznym”. Walor ów wynika z doświadczeń życiowych wokalisty – hydraulika z zawodu, od lat walczącego z nałogiem alkoholowym, z uwagi na „liryczący”, w dużej mierze autobiograficzny przekaz klasyfikowanego czasem w obrębie szeroko rozumianej piosenki poetyckiej. Ściślejsze byłoby odniesienie do Toma Waitsa – także ze względu na okołojazzowy akompaniament Marka Tarnowskiego - p, acc, Michała Jarosa - b, Arka Skolika - dr i Jerzego Małka - tp, choć trudno tu mówić o porównywalnej wszechstronności interpretacyjnej (stale eks­ponowana wokalna chrypka bardziej kojarzyłaby się z... Lemmym z heavymetalowego Motorhead). Tak czy inaczej, alienacyjno-depresyjny ton produkcji Dyjaka (m.in. wykonywana wcześniej przez Stanisławę Celińską Atramentowa rumba z najnowszej, dość popularnej płyty „Kobiety”) okazał się atrakcyjny dla elbląskiej publiczności, która na tym koncercie rekordowo liczna, potrafiła też docenić kunszt improwizacyjny Tarnowskiego i Małka.



fot. Miłosz Kujawiak


Małek, dyrektor artystyczny niniejszego Jazzblągu, i Skolik wystąpili także w dalszej części wieczoru w Kwartecie Wojciecha Karolaka, którego druga połowa to wiadomy mistrz organów Hammonda oraz tenorzysta Tomasz Grzegorski. W sensie repertuaru produkcja ta niewiele odbiegała od odnotowanego niedawno w JF koncertu na tegorocznym Jazz Od Nowa Festival – znów usłyszeliśmy bowiem kilka regularnie grywanych standardów, tematów autorskich mistrza i, na bis, Dobranoc Wasowskiego. Była jednak istotna zmiana składu – otóż w Toruniu zamiast Małka wystąpił gitarzysta Marcin Wądołowski. Zamiana gitary na trąbkę korzystnie wpłynęła na stylowość i proporcje brzmienia zespołu, nie pomniejszając naturalnie wiodącej roli organów.

Na pierwszym koncercie kolejnego wieczoru zastąpił je fortepian, którego profesorem w Katedrze Jazzu i Muzyki Rozrywkowej krakowskiej AM od siedmiu lat jest Piotr Wyleżoł. Wraz z Michałem Barańskim - b i Łukaszem Żytą - dr nagrał on między innymi „Children’s Episodes” (2009), pierwszą polską płytę wydaną w prestiżowej serii „New Talent” obok nagrań cenionych jazzmanów amerykańskich w rodzaju Brada Mehldaua. Należy do nich w szerszym sensie także festiwalowy gość tria Wyleżoła – tenorzysta Stephen Riley, wyróżniający się przytłumionym, nieco chropawym brzmieniem swego instrumentu. Był on głównym bohaterem tego koncertu, albowiem po dwóch utworach lidera wykonanych w trio do końca rozbrzmiewały kompozycje Rileya, nie bez podstaw, jak się okazało, porównywanego z Joe’em Hendersonem i Sonnym Rollinsem.



fot. Miłosz Kujawiak


Większą wręcz renomą międzynarodową cieszy się Urszula Dudziak, już w 1979 roku uznana za Śpiewaczkę Roku przez „Los Angeles Times”, a dzięki eksperymentom w sferze elektronicznie wspomaganej polifonii wokalnej porównywana z Bobbym McFerrinem i ceniona przez Stinga. W Elblągu wystąpiła ze swoim Superbandem (Jan Smoczyński - keyb, Tomasz Grzegorski - sax, Robert Cichy - g, Krzysztof Pacan - bg i Artur Lipiński - dr) w programie łączącym elementy jazzu, popu (Papaya) i tak zwanej world music (Turkish Mazurka). Że zaś temperament gawędziarski artystki z biegiem lat staje się coraz bardziej nieokiełznany, po raz kolejny dowiedzieliśmy się, między innymi, jak to w Szwecji pomylono ją kiedyś z Krystyną Prońko, a w Warszawie – z Edytą Geppert.

Na pierwszym koncercie wieczoru finałowego niepodzielnie panowały, dla odmiany, narracje czysto instrumentalne, czego sprawcą był Marcin Gawdzis Quintet pod wodzą zasłużonego elbląskiego trębacza średniego pokolenia, wychowawcy tak znanych obecnie muzyków z tego miasta, jak Jerzy Małek czy wirtuoz wibrafonu i marimbafonu Dominik Bukowski. Ten drugi, lider własnego kwintetu, wystąpił zresztą u boku dawnego preceptora – składu dopełnili zaś saksofonista Szymon Łukowski, kontrabasista Maciej Sadowski oraz perkusista Sławomir Koryzno. Zaprezentowali głównie utwory z płyty „Shadows Of Autumn” nominowanej do nagrody Fryderyk 2014 w kategorii Jazzowy Debiut Roku i utrzymanej w duchu post-bopowego mainstreamu. Rozbrzmiewały zatem opracowania tematów z repertuaru Jazz Messengers bądź Jobima, utwory własne, dedykowane na przykład Billowi Evansowi, czy, na bis, błyskotliwe Cherokee.

Jeszcze bardziej imponującym popisem sprawności wykonawczej okazał się koncert następny, z Beatą Przybytek – pianistką, kompozytorką i nade wszystko wokalistką – w roli głównej. Towarzyszyli jej Bogusław Kaczmar - p, Damian Kurasz - g, Adam Kowalewski - b, Sławomir Berny - perc, Arek Skolik - dr i Elżbieta Łuszczakiewicz - voc. Usłyszeliśmy głównie utwory ze świetnie przyjętej płyty „I’m Gonna Rock You” (2012). Przybytek to już wokalistka klasy międzynarodowej, imponująca swadą interpretacji i swobodą poruszania się po różnych obszarach muzyki zwanej popularną (od bluesa w Mr. Loverman po zgrabną stylizację na latino rock w Plastic China). W Elblągu objawiła się też jakobłyskotliwa,ujmująca osobowość estradowa, z wdziękiem niemal dziewczęcym prowadząca konferansjerkę i angażująca publiczność do wspólnej zabawy, a w dygresjach natury osobistej zachowująca niezbędną powściągliwość.

Było to prawdziwe objawienie Jazzblągu – w którego dziejach zdarzały się już przecież koncerty niepospolite, jak chociażby ubiegłoroczne produkcje zespołów Arilda Andersena i Adama Bałdycha – toteż finał, tradycyjnie zarezerwowany dla uznanego klasyka jazzu rodzimego, tym razem nie okazał się najmocniejszym akcentem wieczoru. Była to zresztą zdecydowanie bardziej kwestia repertuaru i tembru ekspresji niż klasy wykonania – wystąpił bowiem jeden z naszych najwybitniejszych i najbardziej wszechstronnych saksofonistów, tym razem cały czas pozostając w kameralnym, mainstreamowym klimacie ballady jazzowej.



fot. Miłosz Kujawiak


 Pod szyldem Janusz Muniak & Friends zaprezentowali się ponadto dwaj zdolni muzycy młodego pokolenia, kontrabasista Jakub Dworak i pianista Kuba Płużek, a także etatowy bębniarz tegorocznego Jazzblągu – Arek Skolik.

Dodatkową atrakcją okazał się mini-recital Idy Zalewskiej, która kompetentnie, choć bez szczególnej charyzmy interpretacyjnej odśpiewała kilka kanonicznych tematów Billie Holiday na czele z Lover Man, zamieszczonych dwa lata temu na debiutanckim albumie pod nieco ryzykownym tytułem „As Sung By Billie Holiday” („Jak śpiewała to Billie Holiday”). 



Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu