Festiwale
NDR Big Band p/d Marii Schneider
fot. Bogdan Chmura

Letni Festiwal Jazzowy w Piwnicy pod Baranami

Bogdan Chmura


To już XIV edycja imprezy, która z roku na rok nabiera coraz większego rozmachu. Początkowo festiwal bazował na artystach polskich (głównie krakowskich), z czasem organizatorzy zaczęli zapraszać wykonawców zagranicznych; w tym roku ten trend został podtrzymany i rozwinięty.

Niedziela Nowoorleańska
Wielki maraton jazzowy (ponad sto koncertów, ok. 200 wykonawców) trwał od 5 - 31 lipca, i tradycyjnie rozpoczął się od Niedzieli Nowoorleańskiej; już od południa muzycy
rozlokowani w licznych ogródko-kawiarniach  umilali życie spacerującym krakowianom i turystom. O 17:00 ruszyła parada wokół Rynku, zaś po niej, na scenie pod Ratuszem wystąpiły znane grupy jazzu tradycyjnego: Jazz Band Ball Orchestra (z Beatą Przybytek), Boba Jazz Band, Old Metropolitan Band, Beale Street Band oraz Sincopa Jazz Band, który przybył aż z Kolumbii.

Gwiazdy Polskiego Jazzu
Następnego dnia (6.07) rozpoczął się cykl stałych koncertów pod nazwą „Gwiazdy polskiego jazzu”. Co wieczór (do 30.07) w Piwnicy Pod Baranami grały czołowe polskie formacje i muzycy w różnych konfiguracjach: JBBO, Piotr Wojtasik z Adamem Pierończykiem, Jarek Śmietana i Wojtek Karolak, Jan Ptaszyn Wróblewski, Adam Kawończyk, Henryk Miśkiewicz, zespół Janusza Skowrona i Jerzego Główczewskiego, Marek Bałata z Krzysztofem Ścierańskim, Przemek Dyakowski, Jan Jarczyk, RGG, Tomasz Szukalski z Arturem Dutkiewiczem, Jacek Kochan, Maciek Obara, Little Egoists, duo Suchanek-Wania, Piotr Żaczek, Maciek Sikała oraz New Bone.
Wszystkie koncerty prezentowały wysoki poziom, i choć w Piwnicy panowały trudne warunki (m.in. wysoka temperatura powietrza), sala była zawsze pełna. Konferansjerem koncertów (z wyjątkiem Nocy Jazzowej) był dyrektor artystyczny festiwalu Witold Wnuk.

Artists in Residence & Guests
Honory zespołu rezydującego festiwalu (pomysł i określenie zostały zaadaptowane na grunt krakowski po raz pierwszy) pełniła orkiestra Norddeutscher Rundfunk z Hamburga. NDR Big Band działa (w tej postaci) od 1974 i jest obecnie jednym z najlepszych zespołów w Europie i na świecie. Współpracowali z nim m.in. Dexter Gordon, Chet Baker, George Coleman, Art Farmer, Wayne Shorter, Tomasz Stańko oraz Jan Ptaszyn Wróblewski; zespół realizuje także projekty z pogranicza jazzu – od Hendriksa po Zappę.
Orkiestra skupia znakomicie przygotowanych muzyków, którzy nie tylko potrafią zagrać każdy repertuar ale, co równie ważne, przyswoić go sobie go w ekspresowym tempie. Wielu z nich jest także świetnymi solistami i multiinstrumentalistami, słowem, NDR to supersprawna maszynka do generowania dźwięków najwyższej jakości obsługiwana przez młodego bandleadera Jorga Achima Kellera.

Przygoda z Marią
Pierwszy koncert z udziałem NDR odbył się 16 lipca w nowoczesnym budynku Opery Krakowskiej. Gwiazdą była Maria Schneider, która pewną ręką poprowadziła zespół. Artystka od wielu lat jest uważana jest za czołową kompozytorkę, aranżerkę i dyrygentkę jazzu wielkoorkiestrowego, bywa zapraszana do współpracy z najlepszymi zespołami na całym świecie. Kontynuuje tradycję Gila Evansa (przez pewien czas była jego asystentką); debiutancką „Evanescence” Maria nawiązywała do sztuki wielkiego artysty, kolejne albumy przyniosły jej szerokie uznanie i nagrody Grammy.

NDR wykonała repertuar złożony z kompozycji Marii Schneider: Allegresse (z płyty o tym samym tytule), Danca Ilusoria (z „Concert In The Garden”) oraz trzyczęściowej suity Scenes from Childhood, zamówionej 1995 przez Jazz Monterey Festiwal; poszczególne części suity (Bombshelter Beast, Night Watchman, Coming About) znalazły się na krążku „Coming About”.

Na pewno warto dostrzec co najmniej trzy elementy, które „zagrały” podczas tego koncertu. Pierwszy to umiejętności dyrygenckie Marii; filigranowa artystka pewnymi, choć dyskretnymi ruchami potrafiła wydobyć z orkiestry każdy niuans brzmieniowy i dynamiczny, jej relacje z zespołem i solistami układały się idealnie.

Drugi element to postawa NDR; niemiecki big band okazał się idealnym narzędziem do realizowania gęsto tkanych partytur, grał z rozmachem i jednocześnie dużą dyscypliną. Osobnym tematem są kompozycje artystki. Z jednej strony imponują logiczną konstrukcją i perfekcją warsztatową (mistrzowskie operowanie harmonią i fakturą polifoniczną), z drugiej, wydają się nieco hermetyczne, chłodne. Monumentalizm brzmieniowy, kondensacja wielu różnych jakości na niewielkiej przestrzeni powodowały, iż chwilami brakowało tam oddechu, pauzy (orkiestra prawie przez cały czas grała tutti). Publiczność, chyba nieco zdezorientowana, nawet nie próbowała zawalczyć o bis. Niemniej, był to koncert, który nikogo nie pozostawił obojętnym wobec sztuki intrygującej artystki.

Atmosfera zmieniła się diametralnie w następnym secie, kiedy na scenie pojawił się szwedzki puzonista, wokalista i showman Nils Landgren. Nie była to może muzyka szczególnie wysublimowana, ale wprowadzała funkowe energie, znane tematy (m.in. Herbie’ego Hancocka), które skutecznie pobudziły fanów. Landgren grał lekko, z fantazją, czasem nieco modyfikował barwę puzonu (szczypta elektroniki) i śpiewał łagodnym głosem.

Joao Bosco, Joe Lovano
Kolejny wieczór w Operze wypełniły dwa koncerty. Podczas pierwszego zagrał i zaśpiewał Joao Bosco, który obecnie jest uważany jest za jednego z najciekawszych gitarzystów, wokalistów i kompozytorów muzyki brazylijskiej. Popłynęły rytmy samby, bossa novy, wsparte akustyczną gitarą Joao oraz perfekcyjnymi aranżami. Bosco okazał się wrażliwym artystą o przejmującym głosie, a przy tym skromnym człowiekiem, oddanym bez reszty sztuce. Jego stylistyka idealnie utrafiła w oczekiwania publiczności, która nie chciała wypuścić go ze sceny.

Po przerwie pojawił się Joe Lovano, chyba największa – obok Marii Schneider – gwiazda festiwalu. Na scenę wyszedł w białym garniturze i kapeluszu – po prostu klasa. Lovano to dziś jeden z najwyżej notowanych saksofonistów na świecie, muzyk niezwykle wszechstronny i kreatywny. Grając zróżnicowany repertuar poruszał się, zwłaszcza w solówkach, w bardzo szerokim spektrum – od bluesa, przez swing do postbopu i (niemal) free. Wykonał m.in. Skylark (Carmichaela), Impressions Coltrane’a, a na bis Take the A Train (w formie nostalgicznej ballady). Błysnął też w składzie kameralnym i był to jeden z lepszych momentów koncertu. Gdy po bisie schodził ze sceny, odniosłem wrażenie, że dopiero na dobre się rozkręca, że ma ochotę zagrać coś jeszcze.

Gucio Dyląg i Ptaszyn
W niedzielę (19.07) fani powrócili do gmachu Opery, gdzie w pierwszej części NDR Big Band zagrał suitę opartą na tematach Kurta Weilla. Muzyka tego twórcy była inspiracją dla wielu jazzmanów (od Armstronga po Gila Evansa i Carlę Bley), w tym także dla kompozytora i aranżera Colina Townsa. Jego suita, której słuchaliśmy na koncercie (NDR nagrała ją na płycie „The Theatre Of Kurt Weill”, 2000), uchodzi dziś za bliską ideału i wzór do naśladowania, zwłaszcza w zakresie aranżacji.

Druga część wieczoru rozpoczęła się od ceremonii wręczenia nagrody Jazzowego Baranka; w tym roku statuetkę odebrał Roman „Gucio” Dyląg. Ten legendarny basista (niegdyś członek orkiestry nieodżałowanego George’a Russella) pozostał na estradzie, by za moment zagrać w duecie z Jarkiem Śmietaną. Występ rozpoczęli słynną balladą Mingusa Goodbye Pork Pie Hat.

Na koniec znów pojawiła się NDR, która wykonała Astigmatic Komedy oraz kilka utworów Jana Ptaszyna Wróblewskiego w jego aranżacjach. Kompozycje Ptaszyna, pisane niegdyś dla Studia Jazzowego Polskiego Radia, nie straciły nic ze swej świeżości i atrakcyjności. Duże wrażenie na słuchaczach zrobiły Produkt uboczny oraz Mól koński, który pojawił się w finale i został powtórzony na bis. W pamięci pozostanie też temat Komedy wzbogacony solówkami Ptaszyna, Petera Boltego i Reinera Winterschladena.

Kto nie był na koncercie, powinien natychmiast sięgnąć po krążek „Jazz From Poland – NDR Big Band feat. Jan Ptaszyn Wróblewski”, który bodaj dwa lata temu został dołączony do jednego z numerów JAZZ FORUM. Był to ostatni występ NDR; koncerty tej formacji i jej gości stanowiły najjaśniejszy punkt całego festiwalu.

Krakowska Noc Jazzu
Cofnijmy się o dzień wstecz, a więc do Krakowskiej Nocy Jazzowej – kulminacyjnego punktu całej imprezy. Główny, wieloczęściowy koncert prowadzony przez Antoniego Krupę, odbył się na Małym Rynku i był, w jakimś sensie, wieczorem autorskim Adzika Sendeckiego, krakowskiego pianisty, kompozytora, niegdyś członka zespołów Extra Ball i Sun Ship, a obecnie muzyka związanego z orkiestrą NDR.

Początek wieczoru należał  do Nilsa Landgrena, który zagrał nieco okrojony repertuar zaprezentowany w Operze. Kolejnym punktem programu był koncert kwartetu Sendeckiego z jego dawnym muzycznym partnerem Andrzejem Olejniczakiem. Niestety, właśnie w tym momencie zepsuła się pogoda, co spowodowało lekkie zamieszanie wśród publiczności. Artyści grali dalej; trzeba jednak uczciwie przyznać, że ta dość wyrafinowana muzyka chyba nie do końca sprawdziła się w warunkach polowych.

Po krótkiej przerwie zagrała orkiestra NDR i znany z Opery Joao Bosco, zaś ok. godz. 21:00 rozpoczął się koncert „My Polish Heart”, podczas którego wystąpili przyjaciele Sendeckiego: Jarek Śmietana, Adam Pierończyk, Janusz Stefański, Marian Pawlik. Thousand Island Park Johna McLaughlina dobrze wprowadził słuchaczy w klimat muzyki.
Finałem Nocy Jazzowej była prezentacja suity Adzika Sendeckiego „Anima Mundi”, która łączyła jazz i szeroko rozumianą world music. Można było podziwiać zarówno oryginalne, świetnie zaaranżowane dzieło Sendeckiego, jak i jego umiejętności klawiszowca-improwizatora.

Akcja „Krakowskiej Nocy” toczyła się także poza sceną na Małym Rynku; dźwięki jazzu płynęły jednocześnie na Placu Wolnica  (Adam Pierończyk, zespoły Harry’ego Sokala i Charisa Ioannou) oraz w wielu krakowskich klubach. Sukcesem zakończył się koncert-happening „Śpiewobrazy” Marka Bałaty, który odbył się w gmachu Muzeum Narodowego.

Koncerty Dodatkowe,
Specjalne i Finał

Oprócz codziennego grania w Piwnicy, koncerty odbywały się także w klubie Harris Piano (Krzysztof Puma Piasecki, Maciej Grzywacz, Aleksandra Tomaszewska, Rafał Sarnecki, Piotr Wyleżoł) oraz U Muniaka, gdzie grali: Mike del Ferro, Charis Ioannou, Helmut Kagerer, Roberto Magris oraz sam gospodarz.

25 lipca w Centrum Manggha odbył się pierwszy Koncert Specjalny festiwalu. Wystąpił duet włoskiego saksofonisty (sopran, tenor) Claudia Fasolego i szwedzkiego pianisty Bobo Stensona, dobrze znanego w Polsce z koncertów i współpracy z Tomaszem Stańką. Artyści zagrali własne kompozycje, temat ze skarbnicy szwedzkiego folku (rozsławiony niegdyś przez Jana Johanssona) Visa fran Utanmyra oraz Footprints Shortera. Ciekawe utwory, dobre porozumienie miedzy muzykami (zważywszy małe ogranie repertuaru) i przyjazne energie płynące ze sceny były głównymi atutami koncertu.

Podczas drugiego Koncertu Specjalnego (30.07, dziedziniec Radia Kraków) zagrało Tria Jarka Śmietany (Yaron Stavi, Adam Czerwiński) z amerykańską wokalistką Karen Edwards. Karen posiada wspaniały mocny głos o dużej skali, swobodnie łączy elementy jazzu, bluesa, gospel i soulu. Znakomita wokalistka i pianistka wykonała kompozycje własne, standardy jazzu i popu. Publiczności bardzo podobał się dialog prowadzony scatem z Jarkiem Śmietaną oraz jej interpretacje hitów I’ll Never Fall in Love Again oraz Purple Rain.

Finał festiwalu miał miejsce na dziedzińcu Pałacu Pod Baranami. W pierwszej części zagrała polska formacja Funk de Nite z niemieckim trębaczem Christophem Titzem. Ta dynamiczna grupa kierowana przez alcistę Ryszarda Krawczuka wykonała utwory ze swoich dwóch ostatnich płyt oraz kilka tematów Titza. Poza frontmenami bardzo dobrze spisywali się młodzi gitarzyści (Piotr Wojtanowski i Piotr Grząślewicz) oraz perkusista Artur Malik.

W drugiej części wystąpił polsko-włoski zespół z pianistą Roberto Magrisem, Piotrem Wojtasikiem, Bronisławem Suchankiem (obchodzącym w tym roku 40-lecie działalności artystycznej) i młodym drummerem Grzegorzem Masłowskim; zapowiadany w programie Herb Geller nie przybył z powodu problemów zdrowotnych. Kwartet wykonał kompozycje Wojtasika, Magrisa i Suchanka, utrzymane w klimatach nowoczesnego post-bopu. Choć gwiazdą był Magris, a Wojtasik głównym solistą, to właśnie kontrabas Suchanka zabrzmiał najbardziej świeżo. Ten wiecznie młody artysta jest w absolutnie topowej formie, jego gra, zwłaszcza śpiewne fragmenty arco, nadała muzyce zupełnie nowy wymiar.

Tegoroczną edycję Letniego Festiwalu Jazzowego należy uznać za udaną. Nie zabrakło wielkich nazwisk, muzyki na najwyższym poziomie. Można stwierdzić, że przez cały lipiec Kraków był jedną z europejskich stolic jazzu. 
Bogdan Chmura
 
Artykuł opublikowany w JAZZ FORUM 9/2009
 


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu