Festiwale
Loïs Le Van
fot. Wojciech Bęczarski

Artykuł opublikowany
w JAZZ FORUM 10-11/2012

Voicingers 2012

Thierry Quénum


Jazzowy konkurs wokalny, warsztaty muzyczne prowadzone przez wokalistów jazzowych oraz mini festiwal. Oto Voicigers, którego piąta edycja miała miejsce w dniach 17-26 sierpnia 2012 r. w Żorach – małym, sześćdziesięciotysięcznym, górniczym miasteczku tuż przy granicy z Czechami. Trudno w to uwierzyć? Nie, jeżeli inicjatorem i dyrektorem artystycznym imprezy jest wszechobecny i zawsze dynamiczny Grzegorz Karnas, który sam zgarnął kilka nagród w międzynarodowych konkursach.

Warsztaty? Choć w samych Żorach nie wzbudzają zainteresowania, to uczestnictwo w popołudniowych przesłuchaniach konkursowych oraz wieczornych koncertach kilkudziesięciu warszta¬to¬wiczów z całej Polski, przyczyniło się do stworzenia szczególnej atmosfery, również wśród publiczności. Wszystko to za sprawą burzy oklasków dodającej otuchy dwunastu uczestnikom konkursu.

Sekcje rytmiczne? Na wysokim poziomie! Bułgarski pianista – Sabin Todorov, polski perkusista – Michał Miśkiewicz (regularnie współpracujący z Tomaszem Stańką) czy kontrabasista z Luksemburga – Marc Demuth. Wszystko to sugeruje, iż w książce adresowej Karnasa jest z czego wybierać, i że dyrektor festiwalu stara się zagwarantować uczestnikom konkursu rzetelne wsparcie ze strony muzyków sekcji rytmicznych.

Zwycięzcą tegorocznej edycji został Loïs Le Van. Tu wypada wyrazić nadzieję, iż lektura niniejszego artykułu pomoże organizatorom festiwali osobiście go odkryć. Tegoroczne Grand Prix, przyznane przez jury w składzie: Patricia Barber, Lars Danielsson i pokorny sługa – autor artykułu jest wyrazem jednogłośnego entuzjazmu nad wrażliwością i oryginalnością zwycięzcy konkursu.

Koncerty festiwalowe? Repertuar był inteligentny, eklektyczny. Michael Schiefel, którego również nie słyszeliśmy jeszcze na żywo we Francji, to prawdziwy czarodziej, zaklinacz głosu. Przy pomocy magii elektroniki przeistacza go w feerię dźwięków, które dubluje, transponuje, zapętla, obniża, podwyższa. Jego solo powoli przemienia się w zaskakujące widowisko teatralne, surrealistyczne, pełne humoru. Spektakl, w którym bawi się sam ze sobą na tle tworzonych na żywo warstw akompaniamentu, którego budulcem jest jego własny głos. Słuchacz – widz powoli zatraca się zawieszony pomiędzy prawdziwym Schiefelem, a jego dźwiękowymi awatarami, zwiedziony gestem naśladującym grę na niewidzialnym, acz wyraźnie słyszalnym kontrabasie… Gestykulując, powykrzywiany niczym linoskoczek, rozkłada na elementy pierwsze Michaela Jacksona, przepro¬wadza dekompozycję Bacha oddając im hołd.
Magik!

Kolejni wykonawcy, którym alchemia muzyki nie jest obca (na czele z rudą wokalistką, jak przystało na prawdziwą czarownicę), to szwedzko-fińskie trio – Elifantree. Skład nietypowy: głos + fortepian, saksofon tenorowy + dzwonki oraz perkusja i kilka efektów elektronicznych. Repertuar własny, będący kompilacją jazzu, punk rocka, popu, bliżej niezidentyfikowanych hałasów oraz efektów wokalnych. Radosna kakofonia dźwięków, przeplatana strzępami melodii, nasączona onomatopejami i poezją. Tu pewna refleksja – zapuszczając się w muzycznych eksploracjach na daleką północ, nagle zdajemy sobie sprawę, jak bardzo publiczność francuska pozbawiana jest kontaktu z tą gałęzią ewolucji w jazzie, która wyrastając w odosobnieniu, na swoim własnym podwórku, nigdy nie sięgnęła naszej szerokości geograficznej. 

Na zakończenie owego dziesięciodniowego warsztatowo-konkursowo-festiwalowego spotkania zaserwowano koncert członków jury, którego kulminacyjną częścią był występ Patricii Barber z towarzyszeniem kontrabasisty Michała Jarosa oraz perkusisty Sebastiana Frankiewicza (podpory sekcyjnej części konkursowiczów). Barber dała prawdziwie mistrzowską lekcję śpiewu, muzykalności i wrażliwości! Gardło tej wokalistki jest siedliskiem sprzeczności, delikatności i siły. Jej pianistyka jest oszałamiająca, ale też bulwersująca zarazem. Pełna nowatorstwa w warstwie harmonicznej i rytmicznej przypomina senną podróż. Zjawiskowe, zaskakujące… Barber zabiera nas tam, gdzie chce, w swój świat pełen poezji, którego pejzaż, pozbawiony ckliwości obfituje w kontrasty i niuanse. Zawsze gotowa wyprowadzić słuchacza z dolin słodkiego szaleństwa przez gąszcz skomplikowanych rytmów na połoniny nieoczekiwanych zwrotów w harmonii. Jak w tym powykręcanym intro do Someday My Prince Will Come, czasami ironicznym, czasami czułym i radosnym…

Koncert rozpoczął kolejny czarodziej – organizator, wykładowca warsztatowy, konferansjer Grzegorz Karnas. Zaprezentował się krótko tuż przed solowym występem Larsa Danielssona by dołączyć do niego na chwilę w towarzystwie Michała Tokaja i Michała Miśkiewicza. Występ zbyt krótki, ale wystarczający, by docenić kunszt tego wokalisty o nietypowej frazie rytmicznej, pełnej nieokreślonych modalności. Znowu nasuwa się to samo pytanie. Dlaczego tego typu oryginalność wciąż tak mało stymuluje ciekawość promotorów francuskich?

Podsumowując, Voicingers zasługuje na to, aby stać się międzynarodowym miejscem spotkań wielbicieli wokalistyki jazzowej z całej Europy, bez względu na to, czy będą oni uczestnikami warsztatów, pretendentami do nagrody w konkursie, czy po prostu zwykłymi słuchaczami.

www.voicingers.com

Thierry Quénum

dla Jazz Magazine/Jazzman
Tłumaczenie – HO


 


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu