Festiwale
Kurt Elling
fot. Jan Rolke

Warsaw Summer Jazz Days 2010 - niedziela

Maciej Karłowski


Podobnie jak w sobotę, tak i tego dnia wcześniej zaplanowany porządek wywrócił się do góry nogami. Jeśli więc, ktoś marzył o wielkim finale, którego ostatnie akordy należeć będą do Kurta Ellinga, musiał się odrobinę zawieść. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie potrafię  wskazać kogokolwiek, kto w świecie dzisiejszej wokalistyki jazzowej nie musiałby ustąpić pola temu artyście. No może sędziwy Mark Murphy. Jakkolwiek by nie było, Kurt Elling dziś to jakość sama w sobie. Już nie wokalista, ale jazzowy śpiewak. Człowiek, którego fraza, timing, intonacja budzą podziw. Bez znaczenia jest, czy śpiewa Stardust czy inne perełki z American Songbook. Czy piosenki Antonio Carlosa  Jobima (Luiza) czy słynne Estate, albo też, w tym kontekście nieco zaskakujące, Hee Haw Samurai Marca Johnsona.

W każdym przypadku słuchacz dostaje jak na dłoni dowód, że Elling to ucieleśnienie, w amerykański sposób pojmowanej, klasy. Scena to jego żywioł, a publiczność to mile widziani goście, z lubością i niemalże sinatrowską nonszalancją uwodzeni. Za tę jakość i styl uwodzenia warto dać wiele, nawet jeśli podtytuł koncertu „Kurt Elling Sings the Music of Coltrane” był trochę na wyrost. Wokaliście towarzyszyli w w sposób wysmakowany i porywający: jego wieloletni partner, pianista Laurence Hobgood, a w sekcji Rob Amster na kontrabasie i Ulysses Owens na perkusji.

Potrzeba było niecałych 15 minut, aby przygotować scenę dla kolejnego wykonawcy. Jako drugi wystąpił Amerykanin pakistańskiego pochodzenia Rudresh Mahathappa – dziś coraz bardziej licząca się postać w świecie jazzu. Zdaniem American Jazz Journalist Association Mahathappa to saksofonista altowy roku 2010, który wyprzedził w rankingu Ornette’a Colemana i Lee Konitza. Nie dziwi więc, że spora część słuchaczy z zaciekawieniem czekała na jego pierwszy warszawski koncert.

Mahanthappa przywiózł swój kwartet Codebook z gościem specjalnym, gitarzystą Davidem Gilmore’em i nie ma co kryć, wywołał, przynajmniej u mnie, skrajne odczucia. Z jednej strony budzący podziw, charakterystyczny ton saksofonu, intensywne frazowanie mieszczące się gdzieś pomiędzy jazzowym, a tym właściwym muzyce hinduskiej i imponujące porozumienie z członkami zespołu, szczególnie z wyśmienitym perkusistą Damionem Reidem, z drugiej zupełnie niezrozumiałe dla mnie i chwilami irytujące przerywniki, w których rolę zespołu przejmował laptop burząc niepokojący nastrój tworzony przez żywą cześć grupy.

Brzmiało to jakby na scenie egzystowały dwie nieprzystające do siebie muzyczne koncepcje szkodzące sobie nawzajem i ogólnemu wrażeniu estetycznemu. Ale być może najnowsza płyta, z której pochodziła większość zaprezentowanego przez zespół repertuaru, powie więcej na temat muzycznych wizji Mahanthappy, będącego zdecydowanie  jednym z najbardziej oryginalnych alcistów dzisiejszej amerykańskiej jazzowej sceny.

Tego typu wątpliwości nie było, gdy na scenie pojawił się dowodzony przez perkusistkę Cindy Blackman zespół Another Lifetime – Tribute to Tony Williams. Nazwa formacji mówi wszystko na temat muzyki. Choć, z drugiej strony, w kuluarach usłyszałem narzekanie, że formuła nie obejmuje muzyki, którą Williams grywał zanim Lifetime stał się typowym zespołem jazz-rockowym. Owszem, nie obejmowała, ale była to zupełnie niepotrzebna uszczypliwość. Dla Marca Cary’ego - keyb, Vernona Reida - g, Felixa Pastoriusa - bg i liderki grupy, bardziej niż identyfikacja z konkretnymi okresami twórczości Williamsa, ważne jest niesienie naczelnej idei, jaką ten legendarny perkusista i utalentowany lider reprezentował. Ja nazwałbym to na własny użytek wolnością ekspresji, swobodą podejmowania muzycznych decyzji i radością grania muzyki w towarzystwie bardzo różnych indywidualności muzycznych. To wystarczy, aby składać mu hołd. Słuchacze to dostrzegli i wyrazili swój entuzjazm owacją na stojąco. Zresztą, jak tu nie podziwiać niemal pierwotnej energii z jaką grała, 52-letnia (!) Cindy Blackman.

Maciej Karłowski


Opublikowane w JAZZ FORUM 7-8/2010


Zobacz również

Jazz Forum Showcase

Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>

Jazz & Literatura 2017

Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>

Ad Libitum 2016

11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>

Jazzbląg 2016

Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu.  Więcej >>>

  MKIDN stoart       stoart       stoart     psj      ejm   
Dokument bez tytułu