Organizowany od 24 lat Festiwal Jazzowy w Toronto jest jednym z największych i najbardziej znanych w Kanadzie. Coroczna plejada gwiazd, 10 dni koncertów w największych salach koncertowych i klubach w centrum miasta. Tegoroczny festiwal był dla organizatorów chyba jednym z najtrudniejszych. Obawiano się nawet, że może w ogóle się nie odbyć.
Trzęsienie ziemi, co prawda tylko 5 w skali Richtera, które nawiedziło Toronto i południowe Ontario na dwa dni przed rozpoczęciem festiwalu, a później obrady szczytu G-20, które zamieniły centrum Toronto najpierw w twierdzę, a następnie w pole wielogodzinnej bitwy pomiędzy demonstrantami a policją (aresztowano ponad 900 osób) spowodowały, iż organizatorzy byli w nieustannym kontakcie z policją, na wypadek gdyby zachodziła konieczność nagłej ewakuacji. Główna scena festiwalowa mieści się bowiem pomiędzy dwiema ulicami, gdzie trwały najbardziej ostre zamieszki. I dlatego do końca nie było wiadomo, czy wyprzedany występ Herbie’ego Hancocka w ogóle dojdzie do skutku. Koncert się jednak odbył i gdyby nie odgłosy helikoptera i policyjnych syren, trudno byłoby się zorientować, że w Toronto cokolwiek poza festiwalem się dzieje.
Hancock zaprezentował całą swoją wirtuozerię w takich standardach jak Watermelon Man czy Round Midnight. W Kwintecie Hancocka grali: gitarzysta Lionel Loueke, perkusista Vinnie Colaiuta, Greg Phillinganes na klawiszach i Tal Wilkenfeld na gitarze basowej. Hancock zaprosił również bardzo utalentowaną wokalistkę Christine Train, która wykonała Court and Spark z uhonorowanej nagrodą Grammy płyty Hancocka „River”.
Wszystko to jednak stanowiło wstęp do zaprezentowania utworów z „Imagine Project”. W sobotni wieczór, gdy trwały zamieszki, wykonanie Imagine Johna Lennona miało wyjątkową wymowę. „Ten utwór i ta płyta jest o pokoju. I o tym jest też szczyt G-20” – powiedział Hancock w krótkiej zapowiedzi. „Nie chcę, żeby ktoś pokazywał mi, nam, co trzeba robić. Wszystko to musi najpierw stać się w naszych sercach”. A później jedynie wykonanie Tamatant Tilay/Exodus niemal na zakończenie koncertu mogło mieć jeszcze silniejszą wymowę.
Chyba po raz pierwszy wystąpił na tym festiwalu polski muzyk i to w koncercie będącym jednym z głównych wydarzeń. Tomasz Stańko w Kanadzie już wcześniej występował, ale w Toronto grał po raz pierwszy. Jego koncert odbył się w Kościele Świętej Trójcy, położonym w samym centrum miasta. Mimo iż twórczość Stańki nie jest jeszcze tu dobrze znana (festiwalowy sklep nie był w stanie zaoferować nawet jednej płyty), jego melancholijna muzyka z ostatnich nagrań wsparta przez fortepian Alexiego Tuomarily i perkusję Olavi Louhivuori trafiła w oczekiwania publiczności, która nagrodziła zespół naszego trębacza długą owacją na stojaco.
Tego samego wieczoru na głównej festiwalowej scenie wystąpili Stanley Clarke i Hiromi. Clarke rozpoczął bardzo dynamicznie. Jednak nieprzewidziane usterki techniczne w pierwszej części koncertu spowodowały 25-minutową przerwę. Basista odzyskał jednak panowanie nad instrumentem i grał w niezwykle opanowany sposób pozwalając Hiromi na jeszcze bardziej niż zwykle kreatywną grę.
W środę w jednej z najbardziej znanych i najlepszych sal koncertowych w Toronto – Four Seasons Centre for the Performing Arts (na co dzień scena kanadyjskiej Opery Narodowej) wstąpił Keith Jarrett razem z Garym Peacockiem i Jackiem DeJohnette. Mimo iż akustycznie jest to jedna z najlepszych sal, początkowo wyraźnie nie odpowiadała Jarrettowi. Zwłaszcza brzmienie fortepianu. Na początku koncertu zapowiedział nawet, że będzie musiał „porządnie porozmawiać ze Steinwayem”, bo instrument na którym gra woła o pomoc. Jednak znakomita forma zespołu wkrótce zdominowała koncert, a zaprezentowany repertuar rozciągał się od wykonania Tennessee Waltz aż po God Bless the Child. Jarrettowi w końcu poprawił się humor i zamiast jednego zagrał aż trzy bisy.
Tego samego wieczoru John Scofield w bardziej bluesowym nastroju zaprezentował Piety Street Band. Sola Scofielda, zwłaszcza w Good Times, były wręcz rewelacyjne. Pozostawił on jednak wiele miejsca innym członkom zespołu do zabłyśnięcia na scenie. Największe wrażenie pozostawił wokal basisty Johna Portera Jr. w Never Turn Back.
Zakończenie Festiwalu ,tak jak i jego początek, było dość niezwykłe. W samym centrum Toronto na bezpłatnym koncercie wystąpiły bowiem Macy Gray i Chaka Khan. Tysiące, czasem zupełnie przypadkowych fanów, i to tych, którzy o jazzie i festiwalu wiedzą raczej niewiele, do późnych godzin wieczornych podziwiało gwiazdy soul.
Piotr Figura
Zobacz również
Pierwsza edycja Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz odbyła się w dn. 1-3… Więcej >>>
Trzecia edycja śląskiego festiwalu odbyła się w dn. 6 - 15 października. Więcej >>>
11. edycja Festiwalu Muzyki Improwizowanej odbyła się w Warszawie w dn. 19… Więcej >>>
Trzy dni, od 22 do 24 września, trwał zeszłoroczny festiwal w Elblągu. Więcej >>>